Tryb noc/dzień

10 kwietnia 2014

Andrzej Pilipiuk - Operacja Dzień Wskrzeszenia

0
W życiu każdego mola książkowego pojawiają się takie momenty, kiedy biorąc do ręki książkę czuje wielką ekscytację. Przeczytał kilka dzieł jednego autora i jest prawie pewny, że ta będzie równie dobra. Potem niestety przychodzi rozczarowanie. Na pewno nikt tego nie lubi. Mi ostatnio właśnie coś takiego się przydarzyło. Kto czyta mojego bloga ten wie, że darzę Andrzeja Pilipiuka wielkim szacunkiem, jako jednego z najlepszych pisarzy fantastyki, z jakimi się spotkałem. Wszystko, co napisał było, a raczej jest wspaniałe, ciekawe, niesamowite i oryginalne. Dlatego też bardzo się zdziwiłem, gdy zacząłem czytać „Operację Dzień Wskrzeszenia”. Dość grubą powieść, chociaż nigdy ilość stron nie była do mnie kłopotem. Tu zaskoczyło mnie, co innego. Nie chce jednak zbyt szybko zdradzić wszystkiego, dlatego wyjaśnię to w dalszej części recenzji.

Już na samym początku autor oferuje nam niesamowitą dawkę akcji. Historia zaczyna się w lipcu 2012 roku prezydentem jest Paweł Citko wielbiciel militariów sądzący, że aby kraj coś znaczył na arenie międzynarodowej musi posiadać głowice atomowe. Niestety nie wszytko idzie po jego myśli. Do bazy rakietowej gdzie przechowywane są owe pociski włamuje się oddział terrorystów. Udaje im się wywołać trzecią wojnę światową, w której ginie dziewięćdziesiąt procent ludzkiej populacji, a całe hektary ziemi uprawnej czy też miast nie nadają się do użytku z powodu wysokiego napromieniowania. Naukowcy znaleźli sposób jak to naprawić. Wystarczy wysłać grupę ludzi do przeszłości by zapobiegli tragedii. Nie jest to łatwe zadanie, muszą trafić do czasów znanych z lekcji historii, gdzie nawet kupienie czekoladek może być śmiertelne. Nie chodzi mi o to, że słodycze zabijają. Nawet najmniejsza zmiana przeszłości może zmienić teraźniejszość. Muszą jednak zaryzykować własne życie dla dobra rasy ludzkiej. Jeżeli im się powiedzie świat zostanie wskrzeszony.

To tyle, jeżeli chodzi o fabułę. Bardzo przypadło mi do gustu to, że autor nie ograniczył się do jednej epoki, ponieważ bohaterowie trafiają do początków XIX jak i XVII wieku. Widać wtedy, jakie różnice nastąpiły z upływem lat. Jak zmieniło się rozumowanie człowieka. Tak naprawdę kiedyś nie było ciemnoty jak to się teraz uważa. Mało kto posiadał niby wykształcenie. Wielu nie potrafiło nawet czytać czy pisać. Doświadczenie życiowe przekazywane z pokolenia na pokolenie było więcej warte niż nie jedna szkoła. Przyznam Pilipiuk potrafi pokazać świat taki, jaki był. Pełen przemocy, śmierci, niesprawiedliwości. Nie można się jednak dziwić i okłamywać, że było inaczej. Nie trzeba tego ubarwiać tylko docenić zmiany, które nastąpiły. Kolejnym plusem książki są bohaterowie, wyraziści, ciekawi, sympatyczni i jak najbardziej ludzcy. Chciałoby się z nimi pójść na piwo i pogadać jak to było w przeszłości. Interesującą postacią jest Kapitan Siergiej Nowych bardzo inteligentny, szczwany lis stojący na czele specjalnej komórki ochrany mającej na celu wyłapanie wszystkich podróżników w czasie. Wie ile warta jest wiedza, którą posiadają.

Książka ta ma jednak również minusy. Przyznam obawiałem się ich chyba najbardziej. Przypomina „Oko jelenia” na szczęście nie w całości. Podobieństwa to chociażby roboty zwierzokształtne, trójka bohaterów przenosząca się w czasie oraz kilka innych szczegółów. Nie będę wymieniał więcej żeby nie zdradzić wszystkiego. Czasem wydawało mi się to trochę przerysowane, pomysły delikatnie okrojone. Zbyt dużo jednak było XXI wieku. Bohaterowie posiadający najnowsze technologie, karabiny snajperskie z celownikami laserowymi a niepotrafiący unieszkodliwić jednego człowieka. Straszne z nich gapy. Bardzo nudziłem się w czasie ich treningu. Autor za bardzo chciał przedstawić ideologie podróży w czasie i prawa nimi kierujące. Czasem nie potrafiłem się w tym odnaleźć, niektóre pomysły były jakby na siłę tam wciskane.

Naprawdę ciężko mi jest mówić o wadach tej książki. Bardzo lubię twórczość Pilipiuka i gdybym czytał najpierw „Operację Dzień wskrzeszenia” a potem dopiero „Oko jelenia” wszystko wydawałoby mi się inne. Wziąłem się za nie jednak w innej kolejności i muszę być uczciwy wobec siebie i innych.

Wróćmy jednak do plusów. Bardzo dobrze zostały przedstawione konsekwencje interwencji w czasie i tego, co by było, jeżeli coś z naszej epoki trafiłoby do przeszłości. Wcześniejsze wynalezienie broni, informacje o wygranych wojnach albo chociażby jutrzejsza gazeta mogłaby zmienić zbyt wiele.

Nie wolno zapomnieć o jeszcze dwóch osobach, które sporo pracy włożyły w tę książkę. Grzegorz i Krzysztof Domaradzcy odpowiedzialni byli za ilustracje. To właśnie oni wizualizowali pomysły autora pozwalając nam jeszcze lepiej przeniknąć do książki i zobaczyć to, co widzieli Filip, Magda i Paweł. Najbardziej podoba mi się w ich rysunkach to, że są asymetryczne. Niektóre elementy prawie wychodzą z jej kartek.

Całość czytało się bardzo dobrze, mimo momentów, gdzie akcja była na poziomie zerowym chciałem wiedzieć, co będzie dalej. Co spotka bohaterów i na jaki kolejny pomysł wpadnie autor. Spodziewałem się jednak czegoś innego. Przed końcową oceną całej książki jestem rozdarty. Chce jednak polecić ją wielbicielom Pilipiuka oraz alternatywnej wizji świata, mimo wad to kawał świetnej literatury. Moja ocena to niestety tylko 4-/5. Powiecie, że i tak nie najgorzej, ale spójrzcie na recenzje innych jego dzieł i porównajcie.

Tytuł: Operacja Dzień Wskrzeszenia
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: kwiecień 2006
Liczba stron: 496
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-89011-88-6
Cena: 29,99 zł
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz