Tryb noc/dzień

9 marca 2014

Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarno kure...

0
Czy zdarzyło wam się czytać opowiadanie tak absurdalne, że nie potrafiliście powstrzymać się od śmiechu? Tak kuriozalne, że kręcąc głową ze zdziwienia powtarzaliście sobie „ja nie mogę”? O bohaterach tak niepasujących do danej sytuacji, że zastanawialiście się, co autor brał żeby stworzyć coś tak nierealnego? Jeżeli na wszystkie te pytania odpowiedz brzmi tak i czujecie niedosyt takich historii to mam książkę w sam raz dla was.Weźmisz czarno kure...” to zbiór opowiadań na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka do siebie całkowicie nie pasujących. Łączy je tylko bohater, czyli Jakub Wędrowycz stworzony moim zdaniem przez jednego z najlepszych polskich pisarzy Andrzeja Pilipiuka.

Książka ta to zbiór dziewiętnastu opowiadań pasujących do siebie jak pięść do nosa. Pełnych najdziwniejszych sytuacji i bohaterów. Pojawiają się tu takie osobistości jak Lenin, James Bond a nawet sam Osama Bin Laden. Widzicie, że z taką ekipą nie można się nudzić. Oni jednak są tylko dodatkiem, bo książka jest aż przesiąknięta Jakubem Wędrowyczem, którego poznajemy z trochę innej strony. Zobaczymy w nim bimbrowego arystokratę marzącego o zdobyciu największego dawno zaginionego sekretu, o którym marzy każdy pędzący samogon. Jesteście ciekawi, co dla nich jest Świętym Graalem? Co da im radość większą niż kamień filozoficzny? Tego dowiecie się dopiero czytając książkę. Ja nic nie zdradzę. Wędrowycz to człowiek orkiestra. Potrafi wszystko. To taki Chuck Norris w gumofilcach. Smoka załatwi na lewo, ducha się pozbędzie, wampira zatłucze, a jeżeli ważne jest dla ciebie bezpieczeństwo polisę na życiem ci sprzeda. Należy tylko pamiętać żeby nie stanąć mu na odcisk, ponieważ jest wtedy gorszy niż wszyscy Jeźdźcy Apokalipsy. Z tym to chyba przesadziłem, ale nikt nie chciałby go mieć za wroga.

Zwrócę również uwagę na coś, co robi Pilipiuk a nie jest zbyt często wykonywane przez pisarzy. Wrzuca w opowiadania samego siebie. W „Weźmisz czarno kure...” dwa razy trafia nam się historia z archeologiem Tomaszem Olszakowskim. Dla niewtajemniczonych to alter ego autora. Pod tym pseudonimem pisał „Pana Samochodzika”.

Czas jednak na kilka słów o książce. Pilipiuk miło mnie zaskoczył. Myślałem, że z takiej postaci jak Jakub więcej nie da się wyciągnąć. Myliłem się jednak. Stworzył tu coś niesamowitego, mimo że absurdalnego. Każda historia może jest niedługa została jednak świetnie napisana i wciąga już od pierwszej linijki. Nie można przejść obojętnie koło tego egzorcysty. Ciągle po głowie czytelnika chodzi pytanie. W jakie kłopoty wpadnie tym razem? Nie wiem jak z wami, ale ze mną tak było. Autor naprawdę potrafi budować barwne światy nawet z wiochy zabitej dechami zrobi najciekawsze miejsce akcji dla swoich opowiadań. Nie ogranicza się do jednego typu wrogów. Wędrowycz musi walczyć z całkowicie nienaturalnymi istotami jak wampiry czy też pragnące krwi bóstwa, ale też ze zwykłymi ludźmi np. z nadgorliwym księdzem, który nie widzi dla naszego bohatera miejsca w niebie.

Nie chce się zbytnio powtarzać, bo wszystko, co pisałem o wszystkich poprzednich zbiorach z tej serii można dopisać i tutaj. Zwrócę jednak uwagę na to, że im dalej zagłębiam się w historię coraz bardziej mi się ona podoba. Nie dziwię się, że stworzona została na jej podstawie gra karciana. Sam chętnie bym zagrał partyjkę albo dwie. Jeżeli lubicie tego najbardziej znanego w polskiej literaturze bimbrownika (chyba jedynego) na pewno musicie sięgnąć i po tą część. Moja ocena to 4+/5.

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Wydanie polskie: 12/2007
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
Liczba stron: 392
Format: 125x195 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-60505-86-1
Wydanie: II
Cena z okładki: 26 zł
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz